Żyć miłością – to otrzeć Ci Oblicze Twoje, To wyprosić dla ludzi przebaczenie grzechów. (…) Aż do uszu moich nuta bluźniercza zabrzmiała; By ją zagłuszyć, co dzień powtarzam z czułością: O Najświętsze Imię! jam Cię ukochała. Miłość duszy ociera cierpiące oblicze Pana Jezusa. Staje się ona wynagrodzeniem za Podczas homilii kanonizacyjnej w 2005 roku, papież Benedykt XVI przypomniał słowa św. Kajetana: „Jeżeli chcemy adorować prawdziwe Oblicze Jezusa… znajdujemy je w Bożej Eucharystii, gdzie wraz z Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa pod białą zasłoną hostii skrywa się Oblicze naszego Pana”. Ikona Święte Oblicze Pana Jezusa. Mini wysyłka od 9,9 zł. Ikona przedstawia wizerunek Pana Jezusa z Całunu nazywany również Święte Oblicze Pana Jezusa Ikona wykonana jest na drewnie techniką własną w pracowni artystycznej. Obramowanie zdobione imitacją złota. Całość zabezpieczona lakierem. Oblicze Jezusa - Obrazy na ścianę ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart - Najwięcej ofert w jednym miejscu ⭐ 100% bezpieczeństwa każdej transakcji. Kup Teraz! Obraz na płótnie z obliczem Pana Jezusa z Całunu Turyńskiego. Wydruk na płótnie przedstawiający oblicze Pana Jezusa z Całunu Turyńskiego. Wymiary: 20 x 30 cm. I tu właśnie mamy dwóch świadków – Jana i Piotra, ale też dwa dowody – dwa kawałki płótna: Całun Turyński i Oblicze z Manoppello. Są to zatem dwa rzeczowe. dowody Zmartwychwstania. Zmartwychwstanie jest faktem, nie jest to teologiczna metafora. Zmartwychwstanie jest rzeczywistością. I o tym mówi ów obraz z Manoppello. Jak podano w 2023 roku, opierając się na datowaniu radiowęglowym, przeprowadzonym przez różne ośrodki badawcze, relikwia nie pochodzi z czasów Jezusa. Na łamach „Nature” ujawniono, że badania wykazały z 95-procentową pewnością, iż Całun Turyński datowany jest na lata 1260-1390. płótno z Całunu Turyńskiego pochodzi ze 2. „Potem Józef z Arymatei, który był uczniem 3. Trochę Historii Pierwsi chrześcijanie zdawali sobie sprawę, 4. Spośród licznych prób przedstawienia prawdziwego oblicza Chrystusa 6. Całun Turyński Mianem Całunu Turyńskiego określa się презентация, доклад Obrazek Oblicze Pana Jezusa z Całunu Turyńskiego (bez tekstu)! ITKM Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy. Kategoria: obrazek do modlitewnika. Cena za 1 sztukę. Towar nowy, nieużywany, wprost z księgarni wysyłkowej. Format 55x100x0.3 mm ; Nr kat. Rhema 6114 Oblicze Pana z Całunu Turyńskiego Moja duchowość Każdy jest indywidualny przed Panem tak jak droga jego życia, wierzy więc w Niego i czci- gdy zechce rzecz jasna, tak jak dyktuje mu serce. Ek1KA. 11 kwietnia 2020 20:51/w Informacje, Kościół, Polecamy, Polska Radio MaryjaDo publicznej adoracji został w Wielką Sobotę wystawiony Całun Turyński. Modlitewne czuwanie przy relikwii w kaplicy katedry Świętego Jana Chrzciciela transmitowane było przez media na całym świecie. Wydarzenie miało związek z pandemią koronawirusa. Zgodnie z tradycją w lniane płótno, na którym widnieje obraz postaci ludzkiej, owinięte było ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu. Podczas sobotniego – nadzwyczajnego – wystawienia Całunu modlitwie przewodniczył metropolita Turynu ks. abp Cesare Nosiglia. – W tą Wielką Sobotę w dzień rozmyślania przy grobie Pańskim, w dzień wyczekiwania na Jego zmartwychwstanie, jednoczymy się w modlitwie całej ludzkości o uwolnienie od pandemii, która zabija i zabiera życie. W tym oczekiwaniu przychodzi do nas pełne łagodności i pokory oblicze Pana, odciśnięte na Całunie – mówił duchowny. Za tą nadzwyczajną inicjatywę wystawienia Całunu podziękował w liście do metropolity Turynu, Ojciec Święty Franciszek. Papież wskazał, że w obliczu z Całunu widać wielu chorych, samotnych, ofiary wojen, przemocy, niewolnictwa i prześladowań. To oblicze zniekształcone przez rany niesie ze sobą wielki pokój. Jego spojrzenie nie szuka naszych oczu, ale naszego serca, jak gdyby chciało powiedzieć: zaufaj, nie trać nadziei; siła Bożej miłości, siła Zmartwychwstałego zwycięża wszystko. — Papież Franciszek (@Pontifex_pl) April 11, 2020 Ks. abp Cesare Nosiglia akcentował, że właśnie jako chrześcijanie, w świetle Pisma Świętego, kontemplujemy w Całunie ikonę Pana Jezusa, który został ukrzyżowany, umarł i zmartwychwstał. – Jemu się powierzamy. Jemu ufamy. Niech Jezus da nam siłę, by stawić czoła, każdej próbie z wiarą, nadzieją i miłością. Będąc pewnymi, że Ojciec zawsze wysłuchuje swoich dzieci, które do Niego wołają, i je zbawia – podkreślił ksiądz arcybiskup. Metropolita Turynu akcentował, że „Całun pomaga nam wyjść poza nasze niespokojne życie i odkryć, że jest w nim przesłanie śmierci i życia ściśle związane z historycznym wydarzeniem Chrystusa i Jego Męki. A to – jak dodał- otwiera serce, umysł i największą głębię każdego z nas na wiarę i nadzieję”. TV Trwam News Zdaniem badaczy Jezus Chrystus miał 180 cm wzrostu. Podkreślają oni też, że był wyjątkowo wysokim jak na owe czasy i proporcjonalnie zbudowanym mężczyzną. Szef zespołu badawczego prof. Giulio Fanti z Uniwersytetu w Padwie poinformował, że na ciele Jezusa doliczono się aż 370 ran (głównie od bicza - red.). - Rekonstrukcja wykazała, że w chwili śmierci Mężczyzna z Całunu osunął się na prawo, ponieważ prawe ramię było zwichnięte na tyle poważnie, że doszło do uszkodzenia nerwów - mówi Fanti. Szef zespołu badawczego zapewnia także, że rekonstrukcja jest niezwykle dokładna. – Ten posąg to naturalnej wielkości trójwymiarowa rekonstrukcja Mężczyzny z Całunu Turyńskiego, wykonana z dokładnością do milimetra na podstawie płótna, w które owinięte było ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu – zaznacza. Chcesz być na bieżąco z najważniejszymi informacjami dnia? Polub Onet Wiadomości na Facebooku! (JaS) Nabożeństwo do Najświętszego Oblicza Jezusa i Dziewicy Maryi to dwie fundamentalne cechy duchowości Giuseppiny De Micheli, póżniejszej bł. Marii Pieriny (1890-1945). Należała ona do Zgromadzenia Córek Niepokalanego Poczęcia z Buenos Aires. Swe życie w większości spędziła w Mediolanie, poza dwoma latami w Buenos Aires i ostatnimi sześcioma w Rzymie. W Zgromadzeniu pełniła różne obowiązki: była nauczycielką, animatorką Oratorium, przełożoną domu w Mediolanie i w Rzymie, a na końcu Przełożoną Regionalną wspólnot we Włoszech. Pocałunek dla Jezusa Giuseppina już w wieku dwunastu lat, uczestnicząc wraz z matką w Liturgii Wielkiego Piątku, usłyszała głos Jezusa mówiący: Czy nikt nie pocałuje z miłością mego Oblicza, aby wynagrodzić za pocałunek Judasza? Myśląc, że wszyscy słyszeli ten głos, ustawiła się w kolejce, aby ucałować krzyż złożony u stóp ołtarza, i kiedy doszła do niego, złożyła pocałunek na Najświętszym Obliczu. Jej matka, która była wraz z nią, uderzyła ją z naganą w policzek za to, że nie pocałowała stóp Ukrzyżowanego. Wspomnienie tego wydarzenia Giuseppina zachowała w pamięci przez całe życie. Zrodziło ono w niej pragnienie wynagradzania za ból sprawiany Jezusowi przez ludzką niewdzięczność. Była zaledwie nastolatką i nie wiedziała jeszcze, co zrobić ze swoim życiem. Zaczęła modlić się o poznanie woli Bożej. Któregoś dnia powiedziała: Wstąpię do Zgromadzenia, w którym siostry noszą habity w kolorze nieba. Po otrzymaniu pozwolenia od mamy, w 1913 r. wstąpiła do Zgromadzenia Córek Niepokalanego Poczęcia z Buenos Aires, a 16 maja 1914 r., w dniu obłóczyn, otrzymała habit w kolorze niebieskim oraz nowe imię siostry Marii Pieriny. Rozpoczęła nowicjat, wybierając jako program swego życia nie odmówić nigdy niczego Jezusowi. Nocą w Wielki Piątek 1915 r., podczas modlitwy w kaplicy, usłyszała głos dochodzący z krucyfiksu: Pocałuj mnie! Zbliżyła się i pocałowała go. Chrystus na krzyżu miał prawdziwe ciało. Kiedy została zakonnicą, zaczęła pracować w szkole prowadzonej przez siostry w Mediolanie, gdzie zajęła się formacją dziewcząt. Jednak w zwyczajności przemijanych dni Pan wyznaczył jej szczególną misję — troskę o to, aby znano i kochano Najświętsze Oblicze Jezusa. fot. z ArchiwumZgromadzenia CórekNiepokalanego Poczęciaz Buenos Aires Święte Oblicze W 1936 r. Jezus zaczął objawiać Marii Pierinie pragnienie dotyczące rozszerzenia kultu Świętego Oblicza. Już w pierwszy piątek Wielkiego Postu, podczas nocnej adoracji, uczynił ją uczestniczką cierpień swojej agonii w Getsemani i ze smutkiem powiedział jej: Chcę, ażeby moje Oblicze, na którym odbijają się najgłębsze cierpienia mojej duszy, ból i miłość mojego Serca, były bardziej czczone. Kto mnie kontempluje, pociesza mnie. W następny wtorek Jezus powiedział jeszcze: Za każdym razem, gdy się kontempluje moje Oblicze, wlewam moją miłość w serca, a za pośrednictwem mojego Świętego Oblicza wiele dusz otrzyma zbawienie. Maria Pierina posłuszna słowom Jezusa postawiła Jego Święte Oblicze w centrum swojego życia duchowego. Chrystus wyraził jeszcze inne pragnienie: aby Jego Oblicze było czczone nie tylko przez nią, ale przez wszystkie dusze w Kościele. Jak jednak zrealizować tę Bożą wolę? Była zakonnicą, nie posiadała środków potrzebnych do wypełnienia prośby Jezusa. Zwróciła się więc do kierownika duchowego, którym był jezuita o. Rosi, a on zachęcił ją, by na początek ułożyła modlitwy i koronkę do Świętego Oblicza. Objawienia trwały nadal. W pierwszy wtorek 1937 r., podczas modlitwy w kaplicy, Pan Jezus powiedział do Marii Pieriny: Może się zdarzyć, że niektóre dusze będą się obawiały, że pobożność i kult mojego Świętego Oblicza, pomniejszy kult do mojego Serca. Powiedz im, że wprost przeciwnie, będzie on uzupełniony i powiększony. Kontemplując moje Oblicze, dusze będą uczestniczyć w moich cierpieniach i będą czuły potrzebę kochania i wynagradzania. Czyż to nie jest prawdziwy kult mojego Serca? Kierownik duchowy, zrozumiawszy wagę przesłania i szczerość Marii Pieriny, zachęcił ją do rozszerzania kultu Jezusowego Oblicza. Maria rozpoczęła dzieło od swego Instytutu: w domowej kaplicy umieszczono obraz reprodukcję Świętego Oblicza według Całunu sfotografowanego przez papieskiego fotografa Giuseppe Brunera z Trento. Obraz został podarowany siostrom przez kard. Ildefonsa Schustera, arcybiskupa Mediolanu, szczególnego czciciela Świętego Oblicza. 23 maja 1938 r. Maria Pierina miała kolejną wizję, którą tak opisała w swoim duchowym dzienniku: Ukazał mi się Jezus z Obliczem pokrytym krwią, i pokazał mi swe cierpienia, po czym powiedział: Umiłowana moja, odnawiam oddanie Ci mojego Świętego Oblicza, abyś Je nieustannie ofiarowywała Ojcu Przedwiecznemu. Przez tę ofiarę otrzymasz zbawienie i uświęcenie dusz. Kiedy będziesz ją składać za moich kapłanów, będą się dziać cuda. 27 maja Jezus kontynuował: Kontempluj moje Oblicze, a przenikniesz głębiny bólu mojego Serca. Pocieszaj mnie i szukaj dusz, które się ofiarują razem ze mną dla zbawienia świata. Jezus był w takim stanie, że wzbudziłby litość nawet najbardziej zatwardziałych serc. 31 maja, gdy Maria trwała na modlitwie przed tabernakulum, zobaczyła Matkę Bożą trzymającą w ręku szkaplerz zrobiony z dwóch kawałków białej tkaniny złączonych sznurkiem. Na jednej części znajdowało się Oblicze Jezusowe, na drugiej Hostia otoczona promieniami. Maryja powiedziała: Słuchaj uważnie i przekaż Ojcu: ten szkaplerz to tarcza obrony, zbroja męstwa i zadatek miłosierdzia, który Jezus chce dać światu w obecnych czasach zmysłowości i nienawiści wobec Boga i Kościoła. Rozciągnięte są szatańskie sieci, by wyrwać wiarę z serc ludzkich. Zło się rozszerza. Niewielu jest prawdziwych apostołów. Potrzeba Boskiej pomocy, którą jest Święte Oblicze Jezusa! Ci wszyscy, którzy będą nosić ten szkaplerz i, w miarę możliwości, każdego wtorku nawiedzą Najświętszy Sakrament, wynagradzając zniewagi wyrządzone Najświętszemu Obliczu mojego Syna Jezusa podczas Jego męki, i które otrzymuje każdego dnia w czasie sprawowania Sakramentu Eucharystii, będą umocnieni w wierze, zdolni do jej obrony i pokonania wszelkich trudności wewnętrznych i zewnętrznych. Więcej, otrzymają łaskę spokojnej śmierci pod pełnym miłości wejrzeniem mojego Boskiego Syna. fot. z Archiwum Zgromadzenia Córek Niepokalanego Poczęcia z Buenos Aires Matka Maria Pierina od razu udała się do swojego kierownika duchowego i opowiedziała mu wizję. Otrzymawszy pozwolenie, zaczęła zastanawiać się, w jaki sposób mogłaby zrealizować pragnienie Dziewicy. Zachęcona przez spowiednika, otrzymała od fotografa Giuseppe Brunera z Trento pozwolenie na reprodukcję zdjęcia twarzy z Całunu Turyńskiego przez niego sfotografowanego, by odwzorować ją na medaliku. Miała jednak wątpliwość: Matka Boża prosiła ją o szkaplerz, a nie o medal. Modliła się więc o oświecenie i Najświętsza Dziewica objawiła się jej, mówiąc: Córko moja, bądź spokojna, medalik zastąpi szkaplerz, są z nim związane te same obietnice i przywileje. Najważniejsze, by jego kult był coraz bardziej rozszerzany. Teraz zależy mi, by ustanowiono święto Najświętszego Oblicza mojego Syna. Powiedz Ojcu Świętemu, że bardzo mi na tym zależy. 9 sierpnia 1940 r. Maria Pierina udała się do Mediolańskiej Kurii z prośbą o zezwolenie na wybicie medalu Najświętszego Oblicza. Formalnego pozwolenia udzielił arcybiskup Mediolanu, bł. kard. Ildefons Schuster. Wykonanie medalu powierzono firmie Johnson. Medal na jednej stronie miał Święte Oblicze i napis: Illumina, Domine, vultum tuum super nos (Niech zajaśnieje nad nami, Panie, Twoje Oblicze). Na drugiej stronie zaś widniała promieniująca Hostia z napisem: Mane nobiscum Domine (Zostań z nami Panie). Matka nie miała pieniędzy na zapłacenie firmie; suma była dość pokaźna. Pewnego ranka na szafce znalazła kopertę z potrzebną kwotą, dzięki temu mogła zapłacić należność za wykonanie medalu. Matka Maria Pierina doświadczyła w swoim życiu ogromnych dramatów, nie tylko zewnętrznych, jakimi były przeżycia związane z dwiema wojnami, lecz także próby wewnętrzne, z którymi nieustannie musiała się zmagać. W całym swoim życiu, w każdej sytuacji szukała woli Bożej i odczytywała ją przede wszystkim we wskazówkach i radach kierownika duchowego. Posłuszeństwo było dla niej drogą do zbawienia. fot. z Archiwum Zgromadzenia Córek Niepokalanego Poczęcia z Buenos Aires Spotkanie z Oblubieńcem W 1945 r., po wyzwoleniu Rzymu, myśli Matki popłynęły od razu do Mediolanu, do sióstr, od których nie miała żadnych wiadomości z powodu przesuwającego się frontu. 7 czerwca 1945 r. pojawiła się możliwość i pomimo problemów zdrowotnych wyruszyła ciężarówką do Mediolanu. Podróż trwała dwa dni i dwie noce. Maria siedziała na walizce, bez okrycia, przy nieustannym trzęsieniu samochodu spowodowanym licznymi dziurami na drogach. 9 lipca Matka zachorowała i była zmuszona pozostać w łóżku. fot. z ArchiwumZgromadzenia CórekNiepokalanego Poczęciaz Buenos Aires Ponieważ gorączka wciąż rosła, zawołano lekarza, który zdiagnozował tyfus. Stan zdrowia Matki pogarszał się z dnia na dzień. Odbyła spowiedź, otrzymała sakrament namaszczenia chorych. Często podnosiła wzrok na wizerunek Najświętszego Oblicza, wykrzykując: O Jezu, okaż wszystkim miłosierdzie! 25 lipca, będąc w agonii, uścisnęła Przełożoną i powiedziała: Bądź mocna, moja godzina nadeszła. Tejże nocy, gdy siostry czuwały przy niej, Matka Maria Pierina utkwiła wzrok w Obliczu Jezusa, po czym zmarła. Ponieważ sława jej świętości i kult ze strony wiernych wciąż wzrastały, w 1962 r. biskup Novary Gilla Vincenzo Gremigni otworzył proces informacyjny. 27 kwietnia 1970 r. szczątki doczesne Matki Marii Pieriny De Micheli zostały przeniesione do krypty pod kaplicą domu Najświętszego Oblicza, a 23 marca 2007 r. zostały przewiezione do Rzymu i złożone w kaplicy Instytutu Ducha Świętego. 17 grudnia 2007 r. papież Benedykt XVI ogłosił ją Sługą Bożą, zaś 30 maja 2010 r. w Bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie przedstawiciel papieża, kard. Angelo Amato, Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, ogłosił błogosławioną. Nikola Gori opr. ab/ab Otarcia kolan, rozległe rany pleców wynikające najpewniej z wielokrotnego zadawania razów ostrym podłużnym narzędziem, przebite i zdeformowane nadgarstki, rana kłuta klatki piersiowej oraz liczne ślady krwi potwierdzające zgon – to nie fragmenty z raportu policyjnego z miejsca zbrodni, a opis badań mężczyzny przedstawionego na Całunie Turyńskim. Badań, które mimo coraz bardziej zaawansowanych metod i technik prowokują do stawiania nowych pytań. Całun Turyński swoją niezwykłość ujawnił w dość zaskakujący sposób. 25 maja 1898 roku późnym wieczorem włoski fotograf Secondo Pia przygotowywał się do zrobienia fotografii rozpiętego nad ołtarzem w katedrze turyńskiej starego płótna przedstawiającego zarys mężczyzny. Zlecenie na zdjęcie otrzymał od samego króla Humberta I, więc zabrał się za to z ogromną skrupulatnością. Na wzniesionej przed ołtarzem platformie ustawił duży skrzynkowy aparat fotograficzny i włączył lampy, którymi rozpraszał ciemność wciskającą się w zakamarki kościoła pod wezwaniem świętego Jana. Zanim Pia nacisnął spust migawki, sprawdził, czy elektryczne światło nie gra refleksami na grubej szybie, za którą rozciągał się pożółkły materiał uchodzący według tradycji chrześcijańskiej za płótno pogrzebowe, którym owinięto Jezusa Chrystusa po śmierci. Wystawiano je na widok publiczny niezwykle rzadko, najczęściej w okolicy Świąt Wielkanocnych, dlatego mężczyzna starał się jak najdokładniej udokumentować wizerunek ludzkiej postaci na zdjęć zajął się od razu po powrocie do domu. Kiedy podniósł do oczu pierwszy negatyw, oniemiał z wrażenia. Miał przed sobą realistyczny obraz odwzorowanego na materiale człowieka, ze szczegółami i nadającymi mu trójwymiarowość tonalnymi cieniami, dotąd ukrytymi przed oczami obserwatorów. Wyglądało to tak, jakby w szklanej kasecie spoczywał wypalony na płótnie negatyw, a dopiero negatyw fotograficzny stał się jego właściwym wizerunkiem. Efekt, jaki Pia uzyskał w ciemni, wzbudził sensację i stał się przyczynkiem do rozpoczęcia badań fotografii twarzy z Całunu Turyńskiego, którą w 1898 roku zrobił Secondo Pia / Źródło: Wikipedia/Secundo Pia (PD) Nie relikwia, lecz dowód zbrodniSyndologia. Słowo utworzone od włoskiego określenia "Santa Sindone", które tłumaczy się jako "Święty Całun", oznacza dziedzinę nauki zajmującą się badaniem Całunu Turyńskiego. Przez ponad wiek od negatywowej fotografii wykonanej przez Secondo Pia dziesiątki, jeśli nie setki syndologów pochylało się nad zagadkami zapisanymi na pożółkłym płótnie. Najczęściej korzystali z podobnych technik, z jakich na co dzień korzystają policjanci kryminalni w prowadzeniu śledztw dotyczących zabójstw. Bo jeśli spojrzeć na Całun jak na dowód w sprawie o zabójstwo, można dowiedzieć się interesujących rzeczy na temat odwzorowanego na nim Turyński. Jakie tajemnice kryje przedstawiona na płótnie postać mężczyzny?Człowiek przedstawiony na Całunie Turyńskim ma około 180 centymetrów wzrostu, jest szczupłej, atletycznej budowy ciała. Zdaniem antropologów można założyć, że najpewniej miał nieco więcej niż 30 lat, ale mniej niż 45. Odwzorowanie sylwetki mężczyzny sugeruje, że złożono go na połowie płóciennego pasa, a drugą połową okryto go od góry. Jest nagi, ma długie włosy i zarost na twarzy. Splecionymi dłońmi osłania genitalia. Jeśli przyjrzeć się mu dokładniej, można dostrzec na tkaninie ciemniejsze plamy, które wyglądają jak zaschnięta krew. Tym tropem poszli naukowcy, którym pozwolono zbadać Całun Turyński. Potraktowali go nie jak relikwię, lecz jak dowód sądowa i kryminalistyka pozwoliły dojść do interesujących ustaleń. Brytyjski lekarz doktor David Willis w latach 60. ubiegłego wieku sporządził wykaz obrażeń ciała odwzorowanego na tkaninie mężczyzny. Szczególną uwagę poświęcił jego twarzy. Wyszczególnił siedem punktów:1. obrzęk obu łuków brwi;2. rana prawej powieki przypominająca rozdarcie;3. opuchlizna obejmująca nos;4. rozległy obrzęk na twarzy poniżej prawego oka;5. rana w kształcie trójkąta na prawym policzku;6. obrzęk lewego policzka;7. obrzęk lewej strony Całunu Turyńskiego (z negatywem po lewej), którą w 1898 roku zrobił Secondo Pia / Źródło: Wikipedia/Assaf (PD) Następnie zajął się analizą pozostałych obrażeń, w tym ciemnych śladów na płótnie przypominających zaschniętą krew. Na początku lat 80. włoski lekarz, doktor Pierluigi Baima Bollone, ustali, że ciemne plamy to krew grupy zaobserwował osiem niezależnych strużek wyglądających tak, jakby wypłynęły z ran z tyłu głowy mężczyzny. Mogłoby to sugerować – odnotował w raporcie – że "zostały zadane przez coś w rodzaju czepca z cierni". "Na odbiciu przodu głowy widać również podobne ślady krwi, spowodowane przekłuciami, ale są one mniej liczne niż z tyłu głowy. Cztery lub pięć strużek krwi płynęło od szczytu czoła ku oczom, inne zmieszały się z masą włosów otaczających twarz" – pisał w ekspertyzie przytaczanej przez Iana Wilsona w książce "Całun Turyński". Zauważył też, że plecy człowieka na tkaninie pokryte są rozmieszczonymi wachlarzowato niezbyt głębokimi cięciami, które przypominają ślady po długotrwałym biczowaniu, a na prawym boku musiała znajdować się rana, z której na płótno wysączyła się nieco jaśniejsza od krwistych plam substancja. Sugerował, że wskutek długotrwałego bicia w płucach mężczyzny mógł nagromadzić się płyn z opłucnej, który następnie wypłynął przez ranę. Wzmianka o tym znajduje się w Ewangelii świętego Jana."Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda".("Biblia Tysiąclecia", J 19,33-35)Na prawym ramieniu i łopatce mężczyzny z płótna doktor David Willis dostrzegł też innego rodzaju uszkodzenie ciała, coś jakby krwawe stłuczenie, które mogłoby sugerować, że doznał on w tym miejscu otarcia od jakiegoś ciężkiego przedmiotu. Być może od dźwiganej belki mężczyzny z Całunu Turyńskiego w negatywie wygląda jak czarno-biała fotografia portretowa. Nie wiadomo, jaką techniką został wykonany / Źródło: Wikipedoia (CC-PD) Doktor Giovanni Battista Judica Cordiglia, specjalista medycyny sądowej z uniwersytetu w Mediolanie dołożył do tych obrażeń zaobserwowane na całunie krwawe, bolesne kontuzje kolan. Za to doktor Pierre Barbet, przedwojenny naczelny chirurg z paryskiego Szpitala Świętego Józefa, poszedł na całość. Wykorzystując zwłoki i amputowane ludzkie kończyny, sprawdzał, w jaki sposób – w odniesieniu do wizerunku z płótna – przebito gwoździami ręce i stopy krzyżowanego z zaskoczeniem odnotował, że podczas przebijania nadgarstka, kiedy uszkodzeniu ulegał biegnący w przedramieniu nerw pośrodkowy, dłoń nabierała charakterystycznego kształtu wynikającego z przykurczu kciuka. Dokładnie takiego, jak widać na dłoni z Całunu analiza, interpretacja, krytykaDoktor Willis, podobnie jak wielu innych badaczy, nie miał wątpliwości, że ukazany w ten sposób człowiek został ukrzyżowany. Obraz ran i intensywność krwawienia pozwalały dodatkowo sądzić, że wizerunek na tkaninie przedstawia martwego już mężczyznę. Choć analizy samego "śladu" ciała nie mają wiele wspólnego przykładowo z badaniem zwłok pozostawionych na miejscu zbrodni, warto odnotować, co jeszcze udało się dostrzec uczonym na starym, pożółkłym Giovanniego Battisty della Rovere (1575-1640) przedstawiający okrywanie ciała Jezusa całunem / Źródło: Wikipedia (PD) Przechowywana w relikwiarzu w turyńskiej katedrze tkanina przypomina w swoim splocie płótna grzebalne, jakie odnajdywano w żydowskich grobach z I wieku naszej ery. Dokładne badania jej splotów przeprowadził profesor Gilbert Raes z Instytutu Technologii Włókiennictwa z belgijskiej Gandawy, jeden z członków zespołu uczonych, którym pozwolono w 1969 roku pobrać próbki do analizy. Profesor Raes otrzymał dwa fragmenty – jeden o wymiarach 13 na 40 milimetrów i drugi o wymiarach 10 na 40 milimetrów. Zaobserwował, że płótno z całunu zostało utkane inaczej, niż w czasach Chrystusa tkano zwykłe materiały z lnu – naprzemiennie jedna nić górą, druga dołem. Splot z próbek odpowiadał ówczesnej metodzie tkania jedwabiu – w tak zwaną jodełkę z trzech profesora nie musiało to jednak świadczyć o fałszerstwie całunu, lecz mogło sugerować, że osoby zajmujące się grzebaniem zmarłego wybrały droższą, mocniejszą metodą sprawdzenia wieku pogrzebowej materii było przeprowadzenie badań z użyciem datowania metodą C14 polegającą na analizie rozpadu izotopu radioaktywnego węgla. Sposób ten znany jest w archeologii i sprawdza się na przykład w określaniu wieku kości. Wycięte z Całunu Turyńskiego próbki badały trzy niezależne laboratoria, które określiły datę powstania płótna na lata 1260-1390. Wyniki te spotkały się jednak z krytyką części naukowców wskazujących, że materiał mógł być zanieczyszczony, a rezultat badania – o wiek Całunu Turyńskiego wciąż rozgrzewa umysły naukowców do tego stopnia, że niektórzy – by ustalić, kiedy mogło powstać to pełne zagadek płótno – konstruują nawet specjalne urządzenia. Tak postąpił na przykład profesor Giulio Fanti, włoski chemik, który zbudował spektrometr do zbadania włókien pobranych z płótna. Jak napisał w wydanej sześć lat temu książce, przedstawiony na tkaninie wizerunek mężczyzny przypominający ukrzyżowanego Jezusa może pochodzić z okolic roku zerowego naszej ery – z możliwością odchylenia po kilka wieków w każdą stronę. Wynik na tyle nieprecyzyjny i precyzyjny zarazem, że każdy może interpretować go na swój z węgierskiego Manuskryptu Praya z lat 1192-1195 przedstawiająca pogrzeb Chrystusa / Źródło: Wikipedia (PD) Srebrna szkatuła w płomieniachPewne przekazy wskazują, że płótno to dotarło do Europy w dobie wypraw krzyżowych. Istnieje dokument sugerujący, iż w połowie XIII wieku cesarz Konstantynopola Baldwin II chciał sprzedać francuskiemu królowi Ludwikowi IX tkaninę ze świętym obliczem. Za to pierwsza wiarygodna historyczna wzmianka o Całunie Turyńskim pochodzi dopiero z połowy XIV listów i kościelnych dokumentów wynika, że w kolegiacie w Lirey w Szampanii znajdowała się tkanina z wizerunkiem złożonego do grobu ukrzyżowanego Jezusa, która stała się obiektem silnego lokalnego kultu i pielgrzymek. Co ciekawe, zachowała się nawet decyzja biskupa z Troyes z 1370 roku uznająca całun za fałszerstwo wykonane ręką sprytnego malarza i zabraniająca oddawania mu czci. Wiadomo, że tkanina była przenoszona następnie między kilkoma kościołami, aż w 1532 roku, gdy leżała zdeponowana w kaplicy kolegiaty w Chambery, o mało nie spłonęła w pożarze kościoła. Płomienie dosięgły wówczas srebrnej szkatuły, w której przetrzymywano uzupełnienia i ślady napraw na Całunie Turyńskim / Źródło: tvn24 Temperatura była tak wysoka, że szkatuła zaczęła się topić i kapać rozgrzanym srebrem na płótno. Wyniesiono ją z płonącego kościoła, a rozgrzaną do kilkuset stopni Celsjusza przepaloną już w kilku miejscach tkaninę skropiono wodą, co pozostawiło na niej widoczne zacieki. Zniszczenia od wysokiej temperatury i ognia powstałe w rogach złożonego całunu uzupełniły następnie zakonnice, wszywając w te miejsca szesnaście trójkątnych 1578 roku tkanina trafiła do Turynu, gdzie jest do Turyński przechowywany jest w katedrze św. Jana Chrzciciela w Turynie. Raz na jakiś czas mogą go obejrzeć wierniZagadką pozostaje, co mogło dziać się z płótnem, zanim pojawiły się o nim pierwsze historyczne wzmianki. Zdaniem Iana Wilsona, brytyjskiego autora znanego między innymi z książek o Całunie Turyńskim i życiu Jezusa, przechowywana w turyńskiej katedrze świętego Jana materia najpewniej jest wspominanym już w VI wieku i zaginionym w XIII wieku tak zwanym mandylionem, czyli przedstawionym na chuście wizerunkiem Chrystusa w formie którego nazwa pochodzi od greckiego słowa "mandilion" oznaczającego "ręcznik", tradycja chrześcijańska utożsamia z tak zwaną chustą świętej Weroniki. Według legendy Weronika otarła nią twarz Jezusa prowadzonego na ukrzyżowanie. Na chuście tej miało wówczas odcisnąć się jego z Edessy z prywatnej kaplicy papieskiej / Źródło: Wikipedia (CC BY-SA Wilson utrzymuje, że po czterokrotnym złożeniu Całunu Turyńskiego uzyskamy "portret" ukazanego na nim mężczyzny, taki jak na przedstawianej w ikonografii chuście świętej Weroniki. Na składanie płótna w ten sposób wskazują jego zdaniem załamania materiału i ślady przebić pozwalających zamocować je w relikwiarzu. Przypomina, że według średniowiecznej interpretacji męki i ukrzyżowania Jezusa należało ukazywać okrytego choćby częściowo. Eksponowanie płótna, na którym ukazano by jego nagość, było po prostu monety z pomyłkąCo ciekawe, jeśli się dokładnie przyjrzeć postaci mężczyzny z Całunu Turyńskiego, można odkryć jeszcze kilka interesujących szczegółów. 40 lat temu włoscy uczeni – Giovanni Tamburelli i Piero Ugolotti – zauważyli, że jego oczy przykryte są jakimiś okrągłymi kształtami. Okazało się, że były to niewielkie monety, leptony, z początków naszej ery, bite przez rzymskiego namiestnika Poncjusza zwyczaj układania monet na powiekach osób zmarłych był powszechny w tamtym czasie. Z kolei jezuita i profesor teologii z Chicago, ojciec Francis Filas, przyjrzał się dokładniej i na jednej z monet dostrzegł cztery litery: YCAI. Ten trop podsunął mu odpowiedź, kiedy trafiły do obiegu – dokładnie między 30. a 32. rokiem nasze ery. Skąd taka precyzja? Udało się to ustalić dzięki błędowi i zamianie jednej litery – K na C. Prawidłowy grecki napis na monecie powinien wyglądać tak: "TIBEPIOYKAIKAPOC", czyli "Cezara Tyberiusza". Leptony z błędnym "TIBEPIOYCAIKAPOC" bito tylko przez dwa reklamujący wystawę całunu w Turynie z 1898 roku / Źródło: Wikipedia (PD) Choć naukowcom udało się ustalić już całkiem sporo informacji na temat przedstawionego na Całunie Turyńskim człowieka, wciąż brakuje odpowiedzi na najważniejsze pytanie: w jaki sposób jego wizerunek się tam udało się jak dotąd rozszyfrować i odtworzyć metody takiego odwzorowania ukrzyżowanego człowieka, ze szczegółami, do których nawet najbardziej genialny średniowieczny artysta nie przykładałby wagi, przygotowując wiadomo, w jaki sposób utrwalono przed wiekami trójwymiarowy obraz człowieka na płótnie ani jaki barwnik został do tego wykorzystany. Jedne badania sugerowały na przykład, że użyto purpurowej wydzieliny tropikalnego ślimaka, inne podpowiadały metodę wypalania wizerunku na płótnie przez owinięcie nim rozpalonego do czerwoności metalowego nie przyniosła pożądanego tej kwestii wiemy tyle samo, co fotograf Secondo Pia, który 121 lat temu z niedowierzaniem wpatrywał się w odbitą w negatywie twarz mężczyzny z Całunu Turyńskiego.