Naczyniakomięsak to najczęściej występujący nowotwór złośliwy śledziony. Do przerzutów dochodzi wcześnie, a zajętymi narządami są przeważnie wątroba, płuca, prawy przedsionek serca, sieć oraz mięśnie. Jedną z najczęstszych postaci choroby jest stan ostry pacjenta spowodowany pęknięciem guza śledziony (ryc.
Mały rozmiar: Pies będzie szybko rósł, w wieku 3 miesięcy osiągnie połowę wagi, jaką będzie miał w wieku dorosłym i przestanie rosnąć w wieku około 6 miesięcy. Średni rozmiar: Będzie aktywnie rosnąć do 7 lub 8 miesięcy, jednak wysokość i objętość zakończy się po roku, okres ten może być nieco krótszy. Duży
Pani doktor stwierdziła że to jest IBD. Zaproponowała biopsję albo leczenie bez pobrania wycinka. Niestety jest to biopsja przy znieczuleniu ogólnym strasznie się boję powikłań, moja kotka bardzo źle znosiła znieczulenie podczas sterylizacji. Czy mogę rozpocząć leczenie bez biopsji czy jest to nieodpowiedzialne z mojej strony.
życie bez śledziony. Przez Gość magda54322, Lipiec 7, 2011 w Dyskusja ogólna. Mój kzyn żyje już 30 lat po operacji śledziony stracił ją w wypadku samochodowym. Ale jak po każdej
Natura myśliwego nie pozwala na pobieżne zaspokajanie jego potrzeb fizycznych i psychicznych. Pies ten musi się zmęczyć węchowo na długich spacerach, bez tego jamnik stale będzie szukał pocieszania na samodzielnych wycieczkach poza dom. Ta malutka rasa psów osiąga masę między 3,4 a 4 kg.
Chihuahua ma łagodne usposobienie, jest bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi. Gorzej jest z akceptowaniem innych psów – zazwyczaj będzie starał się je zdominować. Prawdziwy charakter chihuahua to nie pies zlękniony, a odważny. Dlatego nie zawaha się oszczekać czy zaatakować dużo większego przeciwnika, choć sam jest bardzo
Chihuahua mają zwartą budowę ciała, czaszkę wysklepioną w kształcie jabłka i krótką kufę, szeroką u nasady, lecz zwężającą się w kierunku nosa. Ich oczy są bardzo ciemne, okrągłe i wyraziste. Szata jest krótkowłosa, dobrze przylegająca do skóry, lub długowłosa, gęsta i miękka, tworząca pióra na uszach, łapach i
Owczarek podhalański żyje około 12 lat. Jest to rasa zdrowa i odporna. Pielęgnacja psa nie sprawia trudności. Owczarek nie wymaga kąpieli ani psiego fryzjera. Aby utrzymać sierść w nienagannym stanie wystarczy wyczesać psa raz w tygodniu. Warto wiedzieć, że rasa ta bardzo intensywnie linieje.
chętny do współpracy z człowiekiem. oddany. inteligentny. można uprawiać z nim sporty. przyjacielski. odporny na zmiany pogody. Samojed jest piękny i towarzyski. Lubi aktywność z opiekunem i zwykle jest przyjacielsko nastawiony do nieznajomych.
W zależności od tego co to jest stawia się rokowanie. Niestety bez tego badania to niewiele można powiedzieć. Mamy psy pod swoją opieką bez śledziony z usuniętym guzem śledziony i żyją już kilka lat. Najgorzej jedneak z przeżywalnością w przypadku śledziony jest np. przy chłoniakach. Ani jeden pies z takim rozpoznaniem nie
GZuE9T. Prev 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 Next Page 49 of 54 Recommended Posts Share Link to comment Share on other sites 2 months later... Replies Created 15 yr Last Reply Jul 14 Top Posters In This Topic 238 146 105 57 Posted Images Share Opiszę jak jest u mnie Chłopak ma 7letnią sunie berneńskiego psa pasterskiego. W środę nie chciała jeść, to samo czwartek, trochę osowiała, piątek minął bo coś tam jadła ale z ręki i niechętnie więc w poniedziałek wizyta u weterynarza. Tam USG i morfologia, na USG powiększona śledziona (zasłaniała wątrobę i doktor myślał że też wątroba jest zajęta), w morfologii podwyższone enzymy, anemia. Decyzja o jak najszybszej operacji, ale nie było krwi, dopiero we wtorek udało nam się kupić krew (w mieście 100km dalej). Przy rozpoczęciu operacji siedzieliśmy jak na szpilkach bo cały czas było podejrzenie, że wątroba jest zmasakrowana, po otwarciu brzucha wyszła asystentka powiedzieć, że to śledziona i operują (jakby była wątroba zajęta to być może by nie operowali). Wycieli śledzionę która ważyła 1,6kg :/ Wybudziła się dobrze, ale od operacji wymiotowała, tylko piła i zwracała, dostała czopki przeciwwymiotne i wczoraj jeszcze wymiotowała, jechaliśmy o 2 w nocy do weterynarza czy wszystko jest dobrze bo pies półprzytomny, tam się trochę ożywiła, dostała leki przeciwbólowe i antybiotyk. Dalej podajemy czopki, już je (oby nie zwracała!). To jest drug doba po operacji i dalej siedzimy jak na szpilkach czy wszystko będzie dobrze :( Wycinek góza wysłany na histo Quote Link to comment Share on other sites 1 month later... Share O o 12:34, renia3399 napisał: Wycinek guza wysłany na histo renia i jak wyniki? jak sunia się czuje? my też mieliśmy berneńczyka bez śledziony, z tym da się żyć :) Quote Link to comment Share on other sites 3 weeks later... Share Mój pies bez śledziony już ponad rok. Niestety mamy zdiagnozowany przerzut na wątrobę - nieoperacyjny :( Quote Link to comment Share on other sites Share Współczuję...trzymajcie się. Quote Link to comment Share on other sites Share Z jego upadków na zdrowiu w ciągu ostatniego roku mogłabym napisać książkę, ale póki co daje radę chłopina i walczy wspaniale. Pies ma 12 lat - zdaję sobie sprawę, że jeżeli nie rak, to coś innego w końcu go zabierze... ale nie jestem na to zupełnie przygotowana... zupełnie... więc oby walczył i dawał radę jeszcze długo. Stosowaliśmy metody "naturalne", w listopadzie zeszłego roku miał mocno powiększone węzły chłonne i dostaliśmy wyrok - 4 miesiące. Nie miałam nic do stracenia, więc eksperymentowałam ze wszystkim tym, co daje nadzieje ludziom w takich sytuacjach. Na tą chwilę węzły chłonne są normalne. Guz rośnie kilka milimetrów co wizytę w dr. (USG co 3 miesiące), ale jak twierdzi jest ch**owo, ale stabilnie. Będziemy walczyć i się nie poddamy... Quote Link to comment Share on other sites 1 month later... Share witamy z Gandzia w nowym roku, od operacji minie za chwile rok, ostatnie 4 miesiace bardzo spokojne i stabilne, w miedzyczasie wprawdzie byla przygoda z pecherzem i z tarczyca ale to drobne tematy, Gandzia zaczyna 14 rok co jak na amstaffa jest nie lada wyczynem... operacji nie zalujemy, duzo przygod po drodze, kilka nerwowych sutuacji ale sunia jest z nami kolejny rok, ostatnio wprwadzie zaczyna dawac o sobie znac przerzut na wezly ktory juz jest wielkosci piesci, ale nie poddajemy sie. Pozostale narzady bez zmian. Wet po operacji i wynikach histopatologii mowil max 3 miesiace, sama operacja byla na 50/50 szans a za chwile minie rok, ryzykujcie warto! Quote Link to comment Share on other sites 2 weeks later... Share fajnie, że pomimo choroby walczycie i dzięki temu możecie cieszyć się wspólnym czasem. Oby jak najdłużej :) Quote Link to comment Share on other sites 3 weeks later... Share Trafiłam tu, bo w sobotę moja Wegunia miała usuwane guzy wraz ze śledzioną. U mnie nie było powiększenia obrysu brzuszka, ani omdleń. Wega od kilku dni trochę słabiej mi jadła, w sobotę nie poszła na spacer ze mną i moim drugim psem. Czasem tak robiła, bo ma problemy ze stawami więc dałam jej spokój, ale jak wracałam to na ogół już czekała na mnie i z radością szłyśmy sobie na krócej, a tu pies nie mnie nie czeka tylko leży. Wzięłam ją na siłę i zaniepokoiło mnie to, że ciągnęłam ją i w ogóle nie szczekała na inne psy. Później mój drugi pies dziwnie wylizywał jej pysio, czego wcześniej nie robił. Podejrzewałam, że coś się dzieje w jamie brzusznej, pojechałam z nią na usg. Zrobiono jej badania okazało się, że ma jakieś krwawienie, na usg wyszła powiększona śledziona z guzami i jakimś płynem, Włożono jej igłę do brzuszka i była krew. Od razu poszła na stół. Na usg wyszły jeszcze jakieś guzy na wątrobie, podejrzewają przerzuty, bo na 90% guzy śledziony były złośliwe. Jesteśmy niecałe 2 doby po operacji, Wega jest w dobrej formie, chętnie je, nie widać po niej, żeby przeszła taką ciężką operację. Zastanawia mnie jedna rzecz czy jeżeli są przerzuty, to możliwe, żeby wyniki wątrobowe były w normie?? Guzy poszły do histopatologii, ale powiedzieli mi, że i tak to na 90% naczyniakomięsak :(. Czy ktoś miał taki przypadek, że wyniki wątrobowe były dobre a były w niej przerzuty?? Quote Link to comment Share on other sites 4 weeks later... Share Witam, mojemu pieskowi juz nie pomoge, odszedl od nas 9 lutego... Ciagle nie umie sobie z tym poradzic, szukam wciaz odpowiedzi dlaczego tak sie to potoczylo wszystko szybko. 23 stycznia trafilam z pieskiem ktory byl apatyczny, nie chcial wychodzic na zewnatrz, do weterynarza, zrobiono mu usg brzucha, okazalo sie ze ma guza na sledzionie, zrobili punkcje - krew w jamie brzusznej, zrobiono operacje wyciecia sledziony oraz kastracje poniewaz prostata byla powiekszona, po paru godzinach odebralam pieska, pani doktor powiedziala mi od razu ze guzy wygladaly bardzo paskudnie, bylo kilka guzow na sledzionie niektore juz zasuszone inne krwawilly, obejrzeli tez inne narzady nic nie widzieli rzadnych kontrolne usg raz na 3-4 jezdzilismy na kroplowki po zabiegu, dochodzil do siebie bardzo szybko:-) 29 stycznia kontrolna wizyta, pobrano krew, zrobiono usg - bez plynu w jamie brzusznej, niewielkie hypoechogenne zmiany na watrobie, kolejne usg wyznaczone na za 2-3 tygodnie, dostal leki hepatiale forte na watrobe, w miedzyczasie jezdzilismy krew kontrolowac poniewaz mial anemie, 8 lutego Wacus- moj piesek zwymiotowal to co wczesniej zjadl , nie mial juz sily wstac, wiec go zanioslam na lozko, a on zaczal mi sie slaniac na lapkach, wiec szybko do weterynarza, piesek doslownie przelewal mi sie przez rece, szybko usg a tam zmiana wielkosci 6cm obejmujaca watrobe I naciekajaca na sciane zoladka, krwotok do jamy brzusznej...czy to mozliwe zeby 10 dni po ostatnim usg zrobil sie przerzut na watrobe? Ciagle mysle, analizuje czy moze cos przeoczylam ale on zachowywal sie normalnie jak zawsze, tymbardziej wzielam tydzien urlopu zeby moc z nim siedziec I obserwowac go...nie zauwazylam nic niepokojacego Quote Link to comment Share on other sites Share Niestety rak śledziony lub trzustki do ostatniej chwili nie dają objawów i to jest najgorsze. Ja straciułam tak dwie suczki - jedną 3,5 letnią drugą prawie 11letnią. Do ostatniej chwili były radosne, wesołe, jadły, po południu wracały ze spaceru w doskonałej formie. Po paru godzinasch zaczynały się bóle, lekarz był natychmiast, dawał przeciwbólowe leki, nad ranem suczki w męczarniach bo leki nie dziasłały zbyt długo umierały bo pękał guz i krowotk zabijał. A wcześniej badań nie robiłam skoro suki nie wykazywały żadnego złego samopoczucia. Koszmar. Współczuję wam straty piesków ale rak jest najpodlejszą chorobą i ludzi i psów. Quote Link to comment Share on other sites Share Wlasnie wciaz mam wyrzuty sumienia dlaczego nie robilismy rzadnych badan kontrolnych u niego, chociaz nigdy weterynarz u ktorego go szczepilismy nigdy nawet o tym nie wspomnial, mam zal do siebie za to. Quote Link to comment Share on other sites 2 months later... Share Witam Jestem tu Nowa,weszłam na forum aby poczytać różne opinie i doświadczenia związane z usunięciem sledziony. Trochę się zmartwilam częścią waszych przeżyć. Dzisiaj moja Niuska miała usunięte ropomacicze,przy okazji okazało się ze ma guza na sledzionie ,więc też została usunięta. Trochę się martwię tym co będzie dalej bo babunia na 12,5 roku i na dodatek w styczniu miała amputowana łapkę z powodu nowotworu. Mam tylko nadzieję że ten guz na sledzionie nie były przezutem. Quote Link to comment Share on other sites Share Witam, u nas niestety przerzuty, których sie obawialiśmy najbardziej - na płuca, dzisiaj RTG potwierdziło diagnozę. Teraz juz tylko opieka paliatywna, przez ostatni tydzień Gandzia wyraźnie słabsza, mało się rusza, raz zasłabła. Leki rozkurczowe i przeciwzapalne poprawiły jej zdecydowanie komfort. Poczałkowo myśleliśmy że odzywa sie wątroba, trzustka lub nerki, ale tutaj mimo, że od dawna nie najlepiej, to finalnie bez większych zmian. Niestety płuca z licznymi naciekami. Będziemy sie starac zapewnic jej jak najlepsze warunki. Od operacji minął rok i 3 miesiące i pomimo tego ze za każdym razem idąc do wet zastanawialiśmy sie czy nie bedzie to juz wlasnie taka informacja to nie zmienilibyśmy decyzji. 3mamy kciuki za inne psiaki. Quote Link to comment Share on other sites Share Witam, u naszego psa też wykryto guza na śledzionie. Łobuz to 11-letni mieszaniec husky + chyba wilczur. Tak jak dużo wypowiadających się tutaj osób, nie zorientowaliśmy się wcześniej że dzieje się coś tak niedobrego. Od kilku tygodni był osowiały, chodził wolno na spacerach, a wcześniej był bardzo energiczny i uwielbiał długie spacery. Miał też częste rozwolnienie, ale jadł chętnie. Myśleliśmy że może się czymś zatruł. Pojechaliśmy 27 kwietnia do weterynarza, który obejrzał psa i stwierdził bolesność podbrzusza być może z powodu zjedzenia kości z kurczaka. Piesek dostał antybiotyk ale po kilku dniach nie było poprawy. We wtorek 2 maja znowu pojechaliśmy do weterynarza, który tym razem zrobił badanie krwi oraz usg i prześwietlenie brzucha. Okazało się że Łobuz ma dużą anemię, płyny w brzuchu i guza na śledzionie. Decyzja należała do nas czy operujemy czy musimy uśpić. Na następny dzień zrobiliśmy jeszcze prześwietlenie klatki piersiowej żeby wykluczyć przerzuty na płuca. Weterynarz powiedziała nam że dopiero podczas operacji okaże się tak na prawdę czy nie ma innych guzów. 4 maja zawieźliśmy Łobuza na operację. Siedzieliśmy jak na szpilkach czy nie będzie telefonu że są przerzuty. Ale nie było. Po 6 godzinach mogliśmy odebrać Łobuza. Okazało się że śledziona była naprawdę olbrzymia - ważyła 2,7 kg. Po powrocie do domu Łobuz nie miał siły chodzić, leżał i ciężko oddychał, wymiotował co kilka godzin, podawaliśmy mu wodę w niewielkich ilościach ale po niej też wymiotował. Na następny dzień nie miał siły wstać więc weterynarz przyjechał do domu, podał mu kroplówkę i leki przeciwbólowe. Łobuz trochę się ożywił, znowu miał normalne spojrzenie, ale nie miał nadal siły wstać na 4 łapy. W nocy pojękiwał, więc co jakiś czas podawaliśmy mu wodę. W sobotę zawieźliśmy go do lecznicy gdzie dostał kilka kroplówek i całą serię zastrzyków przeciwbólowych, przeciwzapalnych, przeciwwstrząsowych, przeciwwymiotnych, ranigast. Już w drodze do domu próbował się podnosić i po powrocie zaczął chwiejnie sam chodzić po podwórku w poszukiwaniu wody. Wieczorem osłabł i musieliśmy mu pomóc wejść do domu. Nadal nie chciał nic jeść tylko pić. W nocy znowu nie spał tylko jęczał. Rano w niedzielę nie miał siły się podnieść. Znowu wizyta w lecznicy i leki. Po powrocie do domu nie miał siły chodzić tylko od razu się położył na podwórku, ale leżał spokojnie, miał smutne oczy. Weterynarz dał nam wysokoenergetyczne jedzenie w puszce żeby rozrobić z wodą i podać strzykawką niewielkie ilości. Zalecił żeby podawać wodę w małych porcjach. Wieczorem wnieśliśmy Łobuza do domu i podaliśmy lek przeciwbólowy. Zaczął bardzo ciężko oddychać, pił tylko wodę a po jakimś czasie nie miał nawet siły podnieść głowy do picia. Telefon do weterynarza – została tylko transfuzja krwi w klinice we Wrocławiu, to aż pół godziny drogi. Wyruszyliśmy ale w trakcie drogi Łobuz przestał oddychać. Nie zdążyliśmy. Cały czas myślę czy gdyby ta transfuzja była zrobiona po południu to czy miałby szansę przeżyć. Nie miał zrobionych badań krwi po operacji więc nie wiemy czy anemia mocno się pogłębiła czy może były jakieś inne przyczyny pogorszenia jego stanu. Nie chcieliśmy aby nasz piesek cierpiał. Nie możemy już mu pomóc. Quote Link to comment Share on other sites Share Retro...bardzo mi przykro... wszystko,żeby psu pomóc,nie miej do siebie żadnych pretensji...pokonała go choroba,choroba,która jest najczęsciej wyrokiem śmierci. Gdybym była bardzo zarozumiała - powiedziałabym zdecydowanie,że transfuzja - wcześniej,czy później - niczego by w stanie psa nie zmieniła. Ponieważ aż tak pewna siebie a I wiedzy psa nie jestem,mogę tylko powiedzieć,że w/g mnie - czas przetoczenia krwi nie miał żadnego znaczenia...Guz śledziony powikłany wodobrzuszem - nie daje szans na przeżycie..... Trzymaj się,Retro... Quote Link to comment Share on other sites Share Brakuje nam Łobuza... i z perspektywy czasu to chyba wolelibyśmy żeby spokojnie zasnął niż męczył się po operacji ale czasu nie da się cofnąć. Baliśmy się strasznie operacji ale dopiero po niej przyszło to najgorsze. Po prostu okropnie było na to patrzeć i przykro, że nie ma go już z nami. Chcieliśmy mu jakoś pomóc, ale nie udało się pokonać tej choroby. Z opisów innych przypadków na tym forum wiemy teraz, że niestety oznaki, że coś jest nie tak ze zwierzakiem są przy takim guzie bardzo późno zauważalne. Łobuz był zawsze dużym psem, ważącym około 40 kilo, z dużą ilością futra, dlatego nie podejrzewaliśmy że w jego sporym brzuchu śledziona tak się rozrosła. Miał co prawda ostatnio bardziej chude boczki i obwisły brzuch ale myśleliśmy, że to uregulowanie posiłków i podawanie raz dziennie o stałej porze (bez podjadania w ciągu dnia) spowodowało że trochę wyszczuplał, no i że wiek robi swoje. Czasami zjadał ziemię w ogródku albo korę sosnową. A do samej operacji miał apetyt, nie wymiotował. Pojawiła się tylko biegunka - pomyśleliśmy że to niestrawność, która w końcu spodziewaliśmy się tak poważnej choroby. Mamy jeszcze jednego psiaka, który teraz stracił towarzysza zabaw i spacerów - to mama Łobuza, 12-letnia suczka rasy husky, zrobimy jej profilaktyczne badania żeby sprawdzić czy jej stan zdrowia jest rzeczywiście w porządku. Trzymamy kciuki za inne chore pieski, żeby walczyły z całej siły! Link to comment Share on other sites Share Retro wierze ze brakuje Wam pieska....mi rowniez brakuje I to badzo mimo ze minely 3 miesiace od jego smierci....nie ma dnia zebym nie myslala dlaczego to wszystko tak szybko sie potoczylo. Wacus mial operacje 23 stycznia a 8 lutego juz nie mial anemie po operacji ale wyniki szybko sie poprawialy, mial specjalna diete. Podczas operacji lekarz stwierdzil ze przerzutow nie ma, badz sa tak male ze ich nie widac, a 16 dni po operacji wielki przerzut na watrobie....tego nikt sie nie spodziewal, najgorsze jest to ze do samego konca Wacus byl taki jak zawsze bawil sie, jadl, po ostatnim posilku zwymiotowal, zaczal slaniac sie na lapkach, juz w aucie bylo z nim bardzo zle, tez jechalam szybko 30 km do kliniki I tam wielki szok krwotok do brzucha, wielki guz na watrobie naciekajacy na zoladek....za co obwiniam siebie? O to ze nie robilismy mu profilaktycznych badan , szczepilismy go co rok na choroby zakazne, wscieklizne I myslelismy ze mamy zdrowego pieska, ale tez mam zal do weterynarza do ktorego jezdzilismy go szczepic wczesniej ze nie wspomnial nic aby chociaz raz do roku zrobic kontrolna morfologie, kontrolne usg....przeciez robilibysmy to....tez mam jeszcze dwa psy I teraz co rok je bedziemy kontrolowac zeby szybko wykryc jakies nieprawidlowosci. Quote Link to comment Share on other sites Share Dnia o 17:56, 3 x napisał: renia i jak wyniki? jak sunia się czuje? my też mieliśmy berneńczyka bez śledziony, z tym da się żyć :) Jeśli chodzi o śledzionę, a raczej jej brak, to nie odczuwamy jakiś zmian. Pies się pozbierał, musiała mieć przetaczaną krew, niestety dwa tygodnie temu zdiagnozowano u niej borreliozę i na to teraz ją leczymy :( schudła, a przez brak śledziony musimy uważać z dietą. Miała endoskopie i ma dosyć powiększoną wątrobę, aż weterynarz się zastanawiał czy to nie guz. Czy ktoś ma doświadczenie co można wprowadzić do diety, aby trochę poprawić wagę? przez objawy neurologiczne chwilowo odstawiliśmy suchą karmę (sunia miała "porażenie" krtani i weterynarz boi się, że chrupek może się zaplątać i wpaść np w oskrzele więc jest na mokrym) Obecnie dostaje puszki Dolina Noteci light wymieszaną z ryżem Quote Link to comment Share on other sites Share 20 godzin temu, renia3399 napisał: Jeśli chodzi o śledzionę, a raczej jej brak, to nie odczuwamy jakiś zmian. Pies się pozbierał, musiała mieć przetaczaną krew, niestety dwa tygodnie temu zdiagnozowano u niej borreliozę i na to teraz ją leczymy :( schudła, a przez brak śledziony musimy uważać z dietą. Miała endoskopie i ma dosyć powiększoną wątrobę, aż weterynarz się zastanawiał czy to nie guz. Czy ktoś ma doświadczenie co można wprowadzić do diety, aby trochę poprawić wagę? przez objawy neurologiczne chwilowo odstawiliśmy suchą karmę (sunia miała "porażenie" krtani i weterynarz boi się, że chrupek może się zaplątać i wpaść np w oskrzele więc jest na mokrym) Obecnie dostaje puszki Dolina Noteci light wymieszaną z ryżem nam kiedyś doradzili,żeby zastosować dietę babci, jak nam psiak nie chciał utyć, czyli domowe sosiki z obiadów dodawać do psiej karmy utył ale nie wiem czy od tego i nie jakoś spektakularnie ;) Quote Link to comment Share on other sites 3 months later... Share no niestety teraz walczymy z anemią, miesiąc temu wykryta przy badaniu krwi, za kilka dni powtarzamy badanie i sprawdzimy czy coś się polepszyło. pies jest trochę osowiały, ma blade dziąsła :( po drodze jeszcze się bolerioza przyplątała która też napędziła strachu Edit: anemia spowodowana rozległym nowotworem wątroby, nieoperacyjny, chemii też nie zaleca, niestety rokowania na kilka tygodni życia :( Quote Link to comment Share on other sites 4 weeks later... Share po 9 dniach od diagnozy- rozległy nowotwór wątroby pożegnaliśmy pieska, bez śledziony przeżyła rok, wg badań histopatologicznych nie był to nowotwór złośliwy, a mimo to po niecałym roku pies odszedł na nowotwór wątroby Quote Link to comment Share on other sites Share Dnia o 09:40, renia3399 napisał: po 9 dniach od diagnozy- rozległy nowotwór wątroby pożegnaliśmy pieska, bez śledziony przeżyła rok, wg badań histopatologicznych nie był to nowotwór złośliwy, a mimo to po niecałym roku pies odszedł na nowotwór wątroby przykro mi :( trzymaj się jakoś Quote Link to comment Share on other sites 2 years later... Share Dzień dobry Jestem nowy na forum. Opiszę króciutko z czym się borykamy i co nas trapi. Mój kochany, najlepszy przyjaciel, czarny Labrador o imieniu Luzak, był ze mną w poniedziałek u weterynarza. Luzak ma 11 lat, poszliśmy z poranioną tylnią nogą a okazało się że to jest nasz najmniejszy problem. Niestety, po dokładnych badaniach i zrobieniu USG pani weterynarz stwierdziła, że Luzak ma najprawdopodobniej nowotwór jądra a potem gdy dalej go badała, okazało się, że nowotwór widoczny jest także na śledzionie. Wątroba i inne narządy niby są w porządku. Jutro mamy robić USG i sprawdzać czy nie ma jaki innych przerzutów. Luzak od ponad roku ma kłopoty z tarczycą i bierze codziennie tabletki. Ma lekką nadwagę, ale poza tym ma super humor, apetyt i jest przyjacielem wszystkich stworzeń na ziemi... Nie wiem co mam zrobić, całe życie towarzyszą mi psy, przez te wszystkie lata zawsze sobie jakoś radziłem gdy któryś z moich przyjaciół odchodził, ale teraz naprawdę nie wiem co robić. Jestem facetem a łzy mi ciekną jak tylko Luzak przychodzi ze swoją mordką i się do mnie przytula :(. Nie mam pojęcia co robić, bo z jednej strony pan weterynarz i pani weterynarz którzy go badali, powiedzieli nam co się może przydarzyć. Że jak wytną śledzioną, to często jest tak że zaczynają się przerzuty i jak Luzak może pożyć kilka miesięcy. Że może w ogóle nie przeżyć tej operacji, bo ma już 11 lat a na Labka to sporo. Nie wiem czym ryzykować czy zostawić tak jak jest i nie męczyć go tymi operacjami. Lekarz mi powiedział, że to wtedy jest bomba zegarowa bo guz może pęknąć w każdej chwili, jutro za miesiąc albo za kilka miesięcy. Luzak może się świetnie czuć cały czas jak teraz aż nagle dostanie krwotoku i nie będzie sie go już dało uratować. Zacząłem czytać forum i artykuły, podobno są Weterynarze Onkolodzy, może jeszcze przed podjęciem decyzji o operacji i wycinaniu śledziony/bądź ktoś mógłby to skonsultować ? Może to nie jest rak ? Może jakieś inne paskudztwo ? Czy da się to jakoś nieinwazyjnie sprawdzić ? Bardzo proszę o pomoc - mam dobrych weterynarzy, ale nie są onkologami, czy na Śląsku znajdę kogoś takiego ? Pozdrawiam serdecznie wszystkich i z góry dziękuję za pomoc. Bartek Quote Link to comment Share on other sites 3 weeks later... Share Właśnie dziś dostalam wynik badania histopatologicznego po usunieciu u mojej labki śledzony . Wstepne rozpoznanie bylo angio sarkoma ,na szczęście wynik badania tej diagnozy nie letnia labka jest 3 tygodnie po operacji ,czuje sie dobrze ,troche schudla i dobrze bo byla lekko za gruba. Wg lekarza operujacego pies jest zdrowy i rokowanie jest dobre. Strasznie bałam sie wyniku ale na szczęście jest ok. Nie żałuje podjetego ryzyka ale tak naprawde byla to walka o życie. Pęknięty ,sączący guz bez operacji nie dawał szans na dalsze życie .A i wyniki badań są zadowalające. Pozdrawiam wszystkich walczących z guzami sledziony i nie tylko. Czasem wydaje sie zw stan jest beznadziejny a wyniki badań podnosza na duchu. Trzymajcie sie ,drapcie i miziajcie swoje zwiwrzaczki. Quote Link to comment Share on other sites Prev 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 Next Page 49 of 54 Join the conversation You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Mam buldoga angielskiego po operacji wycięcia śledziony. Ma słabe wyniki krwi: za dużo białych krwinek, za mało czerwonych, czyli anemia prawdopodobnie. Strasznie długo dochodzi do siebie po operacji, były komplikacje, teraz jest w kiepskiej formie. Ale od kilku dni zaczął normalnie jeść,a wcześniej nie jadł ok 20 dni-były tylko kroplówki. Czy jest jakaś specjalna dieta dl psów po takich przejściach? Pies ma 4 lata. Z góry dziękuję za pomoc, Marzena.
Śledziona to ważny i potrzebny narząd, ale nie jest niezbędna do życia. Bez śledziony można żyć - lekarze ją usuwają, gdy zagraża życiu pacjenta. Ale to nieprawda, że śledziona nie pełni istotnych funkcji w organizmie: jest to narząd, który należy do dwóch układów - limfatycznego i krwionośnego. Spis treściŚledziona - budowaŚledziona - funkcjeSplenektomia - usunięcie śledziony Śledziona przypomina połączone ze sobą cząstki pomarańczy. Wciska się między żołądek a lewą nerkę. Tuż poniżej miejsca, gdzie dotyka do żołądka, ma zagłębienie stanowiące tzw. wrota śledziony. W nich mieszczą się rozgałęzienia tętnicy oraz żyły śledzionowej, którymi krew dociera i wypływa z narządu. Kładąc na kilku ostatnich żebrach po lewej stronie otwartą dłoń, przykrywamy nią śledzionę. Gdy leżymy, jej długa oś biegnie wzdłuż dziesiątego żebra. Kiedy wstajemy, przód narządu zwrócony w stronę mostka nieco się obniża, ale u zdrowego człowieka nigdy nie wychodzi spod łuku żebrowego. Dlatego, obmacując sobie brzuch, nie wyczujemy śledziony. Zdaniem eksperta: Morfologia krwi z rozmazem Śledziona - budowa Wielkość i kształt śledziony w dużej mierze zależą od stopnia wypełnienia jej krwią. Średnio waży ok. 150 g i mieści ok. 50 ml krwi, chociaż może jej zmagazynować kilkakrotnie więcej. Przy chorobach zakaźnych, takich jak dur brzuszny (tyfus) czy zimnica (malaria), jej waga sięga nawet kilku kilogramów. Wówczas lekarz, obmacując brzuch, wyczuwa pod palcami opór w lewym podżebrzu. Co ciekawe, powiększona śledziona zwykle nie boli. W środku narząd ten jest zbudowany z siateczkowatej tkanki łącznej. Gdybyśmy przecięli śledzionę w poprzek i przyjrzeli się powiększonemu plastrowi, zauważylibyśmy dwa dominujące kolory: biały i czerwony. Świadczą one o tym, że śledziona należy jednocześnie do dwóch układów: limfatycznego i krwionośnego. Wyraźnie widzielibyśmy wysepki tzw. miazgi białej - ta część śledziony przynależy do układu limfatycznego (chłonnego) i, mówiąc w uproszczeniu, stoi na straży naszej odporności. Białe wysepki otacza tzw. miazga czerwona, której kolor nadają różne składniki krwi: erytrocyty, leukocyty, płytki i komórki plazmatyczne. Śledzionę otacza błona surowicza i torebka włóknista. Od torebki odchodzą pasma tkanki włóknistej nazywane beleczkami. Wchodzą one w miąższ narządu w postaci pasm i błon. Beleczki są zbudowane ze sprężystych włókien i komórek mięśni gładkich. Zależnie od ruchów tych ostatnich śledziona może się kurczyć i rozkurczać, zasysając krew lub wypychając ją do krwiobiegu. Śledziona - funkcje Jak wykazują badania, śledziona zaczyna się rozwijać już ok. 6. tygodnia życia płodu. Pełni następujące funkcje: Uprząta stare krwinki. Z zalegających w niej co najmniej 50 ml krwi śledziona wychwytuje i niszczy starzejące się krwinki czerwone i płytki krwi. Produkty ich rozpadu są przekazywane wraz z krwią do wątroby (z nich powstaje bilirubina - składnik żółci). Wspiera odporność. Śledziona, jako część układu limfatycznego, bierze udział w wytwarzaniu limfocytów - komórek odpornościowych. Produkuje także przeciwciała niezbędne do walki z zakażeniami. Podtrzymuje życie komórek. W śledzionie powstają substancje magazynujące energię i ułatwiające przepływ krwi. Umożliwiają utrzymanie się tkanek przy życiu w przypadku ich niedotlenienia (np. wysoko w górach). Magazynuje krew. Nie zawsze cała krew znajduje się w krwiobiegu. Zdarza się (gdy np. organizm broni się przed utratą ciepła), że jej część jest magazynowana - przede wszystkim w wątrobie, ale także w śledzionie. Splenektomia - usunięcie śledziony Operacyjne usunięcie śledziony (tzw. splenektomię) wykonuje się głównie po urazach, kiedy na skutek wypadku samochodowego albo kopnięcia w brzuch narząd pęka i dochodzi do zagrażającego życiu krwawienia do jamy brzusznej. Chory odczuwa wtedy silny ból brzucha, traci siły, robi się blady, ma przyspieszone tętno. Na skutek spadku ciśnienia tętniczego traci przytomność. Musi jak najszybciej trafić do szpitala na stół operacyjny. Życie może mu uratować usunięcie śledziony i podwiązanie jej naczyń krwionośnych. Choć wydaje się to nielogiczne, lekarze czasem celowo usuwają śledzionę. Zdarza się to u osób cierpiących na tzw. małopłytkowość (za mała liczba płytek krwi). Są one narażone na zagrażające życiu krwotoki. Jeżeli nie pomaga im leczenie farmakologiczne (zazwyczaj podaje się sterydy), usuwa się śledzionę. Operacja zwykle radykalnie poprawia stan chorych - nie mają już bowiem narządu niszczącego stare płytki krwi i wytwarzającego przeciwciała przeciwpłytkowe. To prawda, że da się żyć bez śledziony, ale człowiek pozbawiony tego narządu ma mniejszą odporność i jego układ krążenia działa gorzej - śledziona już nie magazynuje krwi ani nie niszczy niepełnowartościowych krwinek. Powinniśmy więc chronić ją przed urazami. Czy rozpoznasz organ po kształcie? Pytanie 1 z 12 Organ na zdjęciu to: Śledziona Wątroba Trzustka Jaka to choroba? Pytanie 1 z 12 Co dolega temu dziecku? Atypowe zapalenie skóry Atopowe zapalenie skóry Atypiczne zapalenie skóry
Śmierć zwierząt domowych zawsze jest dużym ciosem dla ich właściciela. Jeśli, co więcej, dotyczy kota lub psa, doświadczenie straty często jest jeszcze większe, ponieważ to właśnie z tymi zwierzętami mamy najwięcej kontaktu – i właśnie one są z nami najdłużej. Jak poradzić sobie ze śmiercią psa, który zazwyczaj traktowany jest jako pełnoprawny członek rodziny? Kiedy pies umiera, nic nie jest już takie samo. Niezależnie od wieku zwierzaka, człowiek bardzo się do niego przywiązuje i przyzwyczaja do jego obecności. Psy, które ze wszystkich zwierząt cechują się największą lojalnością i emocjonalną inteligencją, przez większość właścicieli traktowane są jak najlepsi przyjaciele. Pies nigdy nas nie ocenia, nie potrafi być długo obrażony, a naszą obecność ceni sobie ponad wszystko. Jego wierność i bezwarunkowa miłość potrafi łamać serce i wzruszać na co dzień, a co dopiero wtedy, kiedy nagle w jej miejsce pojawia się pustka po psim przyjacielu. Czy na taką stratę można się przygotować? 1. Starość u psa – Twoja obecność ma znaczenie 2. Jak poradzić sobie ze śmiercią psa przez kolejne dni i tygodnie? 3. Śmierć psa a pomoc psychologa Starość u psa – Twoja obecność ma znaczenie Pierwszym krokiem, który pozwoli się oswoić ze stratą psa, jest świadomość tego, że do tej straty w końcu musi dojść. Decydując się na psa, trzeba pamiętać o tym, że nie będzie on nam towarzyszył do końca dni i wieloletnia przyjaźń karze sobie płacić najwyższą cenę — rozstanie. Nie da się uniknąć tej bolesnej straty i być może dlatego też więź z psem jest tak szczególna. W zależności od rasy psy zazwyczaj żyją kilkanaście lat i trzeba ten okres potraktować jako piękny czas, który został nam darowany. Niestety, kiedy pojawia się starość u psa, jego śmierć jest nieunikniona i dobrze jest być na nią gotowym. Jest to szczególnie ważne ze względu na psiego przyjaciela, który wbrew pozorom jest bardzo świadomy zarówno swojego stanu zdrowia, jak i tego, że zbliżają się jego ostatnie dni. Wtedy potrzebuje swojego właściciela bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i nasza w tym rola, aby czuwać z nim do ostatniej chwili. Śmierć psa zawsze jest trudnym doświadczeniem bez względu na jej okoliczności. Dobrze jeśli mamy czas się na nią przygotować i oswoić z myślą, że wkrótce zabraknie ważnego członka rodziny. Jeśli śmierć pojawia się znienacka, w wyniku nieszczęśliwego wypadku, szok może być jeszcze większy. Trudno jednak porównywać ze sobą obie sytuację, ponieważ czuwanie przy cierpiącym zwierzęciu również może pozostawić w człowieku bardzo przykre wspomnienia. Niezależnie od tego, jak trudne jest to doświadczenie, obecność jest dla psa najważniejsza. Jeśli to możliwe, dobrze jest być przy nim podczas zabiegu usypiania. Jeśli jednak emocje na to nie pozwalają, pozostań ze swoim przyjacielem tak długo, jak potrafisz. Jak poradzić sobie ze śmiercią psa przez kolejne dni i tygodnie? Jak poradzić sobie w kolejnych dniach? Nie ma co ukrywać, że pierwsze dni i tygodnie są najtrudniejsze. Działa tutaj dokładnie ten sam mechanizm, co przy stracie bliskich osób. Żałoba po psie, który długie lata był najlepszym przyjacielem, jest nie tylko normalnym zjawiskiem, ale także bardzo potrzebnym. Należy dać sobie przyzwolenie na tęsknotę, płacz i żal, wspominać najszczęśliwsze chwile i przechowywać je w pamięci jak najdłużej. W tych dniach dobrze jest mieć obok siebie osoby z rodziny lub najbliższych przyjaciół. Żałoba potrafi zdołować, jednak w gronie zaufanych osób jest znacznie łatwiejsza do zniesienia. Porozmawiaj z bliskimi o swojej stracie, podziel się ulubionymi zdjęciami czy zabawnymi historiami z życia Twojego psiego przyjaciela. W ten sposób uwolnisz wiele emocji i będzie Ci łatwiej poradzić sobie ze stratą. Powiedzenie „czas leczy rany” zawiera dużo prawdy i większość osób po kilku miesiącach jest gotowa na przyjęcie do domu… nowego psa. Czy to dobry pomysł na poradzenie sobie z utratą pierwszego zwierzaka? Tak, jeśli tylko czujesz, że rzeczywiście jesteś na to gotowy. Pamiętaj, że nowy pies nigdy nie zastąpi Ci pierwszego. Nie doszukuj się w nim podobieństw i takich samych odruchów. Nowy piesek zasługuje na „czystą kartę”, jeśli chodzi o Twoją miłość i budowanie kolejnej szczególnej relacji. Pod żadnym pozorem nie powinien być traktowany jako zastępstwo. Śmierć psa a pomoc psychologa Starzenie się psa i jego śmierć potrafi być czasem tak traumatycznym doświadczeniem, że właściciele mogą nie być w stanie sobie z nim poradzić. Jeśli doświadczyłeś takiej straty lub widzisz, że bliska Ci osoba nie radzi sobie ze śmiercią psiego przyjaciela, warto skonsultować się z psychologiem, który okaże fachową pomoc w trudnej sytuacji. Przywiązanie do zwierzaka jest czasem bezgraniczne, a rozstanie może wywołać skrajne emocje. Warto przygotować się mentalnie na stratę z dużym wyprzedzeniem, a w momencie jej nadejścia szukać kontaktu z bliskimi osobami. W skrajnych przypadkach pomoc psychologa może okazać się nie tylko pomocna, ale także konieczna. Absolwentka Ochrony Środowiska Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (2000-2005), tytuł magistra otrzymała, broniąc pracy na temat występowania i ekologii dzięciołów, a także Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie (2005-2011), z roczną wymianą na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Weganka, interesuje się przyrodą, entomologią, ornitologią, dermatologią i żywieniem psów i kotów. Prywatnie właścicielka energicznego kundelka – Zorki.